wtorek, 19 kwietnia 2011

Asian Trip- Izmir :)

Eralp, Alper, Diana- Dziękujemy :) Świetny weekend za nami :)
Wsiedliśmy w auto i w piątek w 5 osób (my, Eralp, Patrycja i Alper) ruszyliśmy do Izmiru- 600km. W aucie oczywiście było bardzo wesoło, więc czas szybko zleciał. Kawałek drogi płynęliśmy promem po morzu Marmara. Po drodze zatrzymaliśmy się w miejscu, które słynie z najlepszego Ayranu (słonawego jogurtu, który ciągle tu piją) i zjedliśmy też inne tureckie specjały takie jak np Cig Borek. Do Izmiru zajechaliśmy koło 12 w nocy, wyszliśmy z auta i... cieplutko, środek nocy i cieplutko, nie tak jak w Stambule... Widoki bardzo Śródziemnomorskie (uwielbiamy to słowo, ciągle mówiłyśmy, że jest bardzo śródziemnomorsko;P ). Pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne. Musieliśmy się rozdzielić po znajomych Eralpa, bo w 5 głupio byłoby się komuś zwalić na głowę. Ja z Karoliną zostałyśmy bardzo miło przyjęte przez Polaków, a właściwie koleżankę Eralpa- Dianę, a reszta ekipy wycieczkowej poszła do innych znajomych Eralpa. Właściwie i tak w mieszkaniu spędzaliśmy tylko noc. Diana mieszka w dzielnicy o nazwie Bornova, która jest takim jakby miasteczkiem studenckim.


Rano w sobotę pobudka i... wyjazd do Efezu! Cudownie tam jest! Podobno jest to najlepiej zachowane starożytne miasto w rejonie Morza Śródziemnego. Świeciło słoneczko, a my siedzieliśmy sobie w amfiteatrze, chodziliśmy sobie uliczkami starożytnego miasta i robiliśmy mnóstwo zdjęć :) Kawał historii, którą się tam czuje, na prawdę się czuje..

Nasz przewodniko-
 kierowco-wszytko Eralp :)

Będąc już tak blisko odwiedziliśmy także święte miejsce kultu chrześcijan oraz wyznawców Islamu- grób i dom Maryi. Cisza, spokój mimo wielu ludzi tam przebywających. Po drodze tablice informacyjne w 12 językach (także po polsku), stare drzewka oliwne, biegają wiewiórki wcinające oliwki... Ala z Patrycją napiły się wody ze świętego źródełka, umyły nią rączki i "dały sobie trochę na gardełko" no i chyba pomogło, bo Ala na drugi dzień czuła się już lepiej, Patrycja też, za to Karola zaczęła być znowu chora heh. W domu mamy mały szpital od miesiąca. Każdy po kolei choruje.. Ale wracając do tematu. Później pojechaliśmy do miasteczka, które słynie z win- Sirince. Chodzi się takimi bardzo klimatycznymi, tureckimi uliczkami, można próbować po szczególnych win smakowych: mango, truskawka, jabuszko, wiśnia, jeżyna i wiele wiele innych. Do tego wioska ta słynie także z oliwy z oliwek, czytałyśmy i część ludzi twierdzi, że tamtejsza jest najlepsza. Domy z gleby robią wrażenie, są pozostałością po Grekach, którzy w późniejszym czasie zostali przesiedleni. Klimatu nadaje to, że były one budowane na zboczach gór, po to aby nie zajmowały prostych terenów, które były korzystniejsze pod uprawy. Odniosłyśmy wrażenie, że toczy się tam takie prawdziwie tureckie, turystyczne życie. Pozwijana babinka plecie wianki ze stokrotek, nieco umorusane dzieci biegają po ulicach, ale miejscowi handlarze nagabują i chwalą swoje wyroby. Ogólnie malowniczo i przyjemnie...
Efes ...:)
Pani robi nasz obiad:)
Koło 20 wróciliśmy do Izmiru, no i był czas szykować się na jakieś wyjście, żeby zobaczyć życie nocne coby mieć porównanie do tego w Stambule :) Poszliśmy na Erasmus Party do dzielnicy o nazwie Karsiyaka i... spotkaliśmy naszego kolegę Polaka, który jest na praktykach na erasmusie w Stambule :) Wiedzieliśmy, że jest w Izmirze na weekend, skontaktowaliśmy się więc wiedział,  gdzie się wybieramy, ale najlepsze jest to, że spotkaliśmy go po drodze, a nie w klubie, Karolina zauważyła go wśród tłumu na ulicy i nagle zaczęła biec, nikt nie wie co sie dzieje nagle patrzymy a to on. Prześmieszne to było. No i świat jest mały po raz kolejny ;)
Niedzielę poświęciliśmy na Izmir. Eralp mieszkał tam przez 5 lat, więc był bardzo zorientowany w terenie, wiedział co warto zobaczyć itd. Oczywiście mieliśmy za mało czasu, żeby zobaczyć wszystko, ale i tak zdążyło nam się bardzo spodobać. Pogoda dopisywała, humory też więc było super! No i czas wracać. Szczęśliwie dojechaliśmy do Stambułu, który oczywiście przywitał nas deszczem :/ Ale i tak go uwielbiamy, nie jest w stanie nas zniechęcić do siebie pogodą :))
Kolejny bardzo udany wyjazd :)
Eralp, Alper, Diana thank u guys for all once again :)
Ekipa wyjazdowa !:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz